Co by tu wybrać? Co ciekawego wydłubać znowu? Ferie świąteczne w końcu, kilka wolnych dni, żeby zająć się tylko swoim hobby. I co? I nic. Weny brakuje...
wtorek, 28 grudnia 2010
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Po świętach :)
No to teraz już mogę się pochwalić drobiazgami świątecznymi :) Breloczki i zawieszki do komórek, każdy wykonany nieco inaczej. Węzły tradycyjne (ring of coins z zielonej satyny, węzeł turecki z czarnej satyny, małpia pięść ze skórzanego, cienkiego rzemyczka) i trochę nowsze - dżinn w butelce (nie mylić z ginem) z jasnobrązowego rzemyczka zamszowego...
środa, 22 grudnia 2010
Świąteczna przerwa
Już nie mogę. Muszę odpocząć. Coś mi ostatnio nie idą te makramy. Pomysły są, a jakże. Jeszcze więcej po przejrzeniu internetu pod tym kątem. Na rosyjskich forach rękodzielniczych można znaleźć takie cuda, o jakich nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieją. Coś nieprawdopodobnego :>
Ostatnio w ogóle nic mi nie idzie. Chleb nie wyszedł, już drugi z rzędu, robota leci z rąk... Jedyne, co jakoś w miarę się miewa, to hydroponiczna hodowla szczypiorku ;) Dobre i to... Więc w związku z powyższym znowu jestem zmuszona wrzucić zdjęcie archiwalnej pracy z kolekcji wakacyjnej - komplet lniany, naszyjnik i kolczyki. Len jest fajny, daje duże możliwości wykonania czegoś naprawdę efektownego. Jak nie wierzycie, wklepcie w Google "biżuteria z lnu". Oczy rwie!
Ale żebyście nie myśleli, że tak całkiem już nic nie robię, powiem Wam w sekrecie, że dłubię, oj, dłubię... Zatrudnił mnie taki jeden gość w czerwonym kubraczku i czapce z pomponem. Pierwsze prace są już wykończone i czekają na zapakowanie, ale nie mogę się jeszcze nimi pochwalić - ze zrozumiałych chyba względów ;)
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Lawa raz jeszcze
Lawa ukończona :) Kolczyki się robią. Mam dwa projekty, muszę zdecydować, który lepszy. Może na jutro już będą..
niedziela, 19 grudnia 2010
Słowiańskie winogrona ;)
Obiecałam, że się pochwalę, jak już odzyskam aparat... no i proszę :) Teraz jeszcze kolczyki do kompletu i gotowe :)
sobota, 18 grudnia 2010
Mam!
Aparat wrócił :) Mam sporo zaległości do nadrobienia, ale to dobrze - znów będę mieć w zapasie jakieś makramy na wypadek awarii sprzętu. Nie, nie pochwalę się wszystkimi naraz :> Zacznę od najnowszej, niedokończonej jeszcze makramy, która sprawiła mi wiele kłopotu. To, co sobie człowiek zaplanuje na papierze, w pracy ze sznurkiem nie zawsze ma zastosowanie - krótko mówiąc, teoria sobie, praktyka sobie. A taki miałam fajny pomysł...
Początkowo planowałam dać tu centralnie węzeł pod tytułem Ring of Coins, ale niestety muszę zachować go na inną okazję. Zastanawiałam się jeszcze nad Triskelionem, ale też musiałam z niego zrezygnować. Zamiast niego pojawią się dwa węzły-chmurki, stare jak świat, i józefinki. Tygrysie oko będzie się wyłaniać spomiędzy nich jak księżyc w pełni w burzową noc :>
piątek, 17 grudnia 2010
Mój projekt :)
No trudno, aparat aparatem, ale nowym pomysłem muszę się pochwalić. Zdjęcie z telefonu, pożal się Boże.
Węzełek wymyśliłam wczoraj - bardzo możliwe, że ktoś jeszcze stworzył taki sam wzór, ale i tak do tego doszłam sama - projekt i sposób wiązania jest od początku do końca moim pomysłem.
Węzełek wymyśliłam wczoraj - bardzo możliwe, że ktoś jeszcze stworzył taki sam wzór, ale i tak do tego doszłam sama - projekt i sposób wiązania jest od początku do końca moim pomysłem.
Naszyjnik jest bardzo lekki - metalowa przekładka nie bardzo go obciąża. Rzemień jest lekki i sprężysty, trudno go nakłonić do przybrania określonego kształtu, ale jak już się to udało - kształt się ładnie utrzymuje. Dodałam u góry jeszcze dwa węzły wieczności (eternity knots), przyjemne w wiązaniu i efektowne. Zdjęcie jest koszmarne, ale jak tylko odzyskam aparat, zrobię lepsze :>
czwartek, 16 grudnia 2010
Z archiwum - odc. IV
Znowu zdjęcie archiwalne - tym razem wakacyjny komplet, naszyjnik i bransoletka. Jedna z moich pierwszych prac, wykonanych z woskowanego lnu.
P.S. Tymczasem praktykuję w wolnych chwilach węzły celtyckie, nawet wymyśliłam jeden swój :> Ale jego zdjęcie z telefonu ma tak fatalną jakość, że aż wstyd by je było tu wstawiać - więc, niestety, jeszcze się nie pochwalę :(
P.S. Tymczasem praktykuję w wolnych chwilach węzły celtyckie, nawet wymyśliłam jeden swój :> Ale jego zdjęcie z telefonu ma tak fatalną jakość, że aż wstyd by je było tu wstawiać - więc, niestety, jeszcze się nie pochwalę :(
środa, 15 grudnia 2010
Z archiwum - odc. III
Aparatu dalej brak, telefon nadal odmawia współpracy w makrofotografii i znowu nie mogę się pochwalić nowym dziełkiem, a właściwie wprawką do niego. No, trudno. Za to nie brak mi archiwalnych makram, które mogę pokazać...
wtorek, 14 grudnia 2010
Bez aparatu...
Mój telefon w makrofotografii nie sprawdza się ani trochę. Dlatego nie mogę pochwalić się ukończonym naszyjnikiem z lawą ani zaczętym kolejnym, który nosi nazwę nieco abstrakcyjną - "Słowiańskie winogrona" (ależ oksymoron mi wyszedł, nie ma co) ;) No, na razie tylko goła informacja musi wystarczyć...
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Z archiwum - odc. II
Nadal nie mam nic ukończonego, czym warto by się pochwalić, więc wrzucam kolejny archiwalny komplet wakacyjny - naszyjnik i kolczyki (len woskowany i kościane koraliki).
Dodatkowo, żeby było fajniej - chwilowo nie mam aparatu, więc i tak póki co niczego nowego nie wrzucę...
niedziela, 12 grudnia 2010
Nie wszystko turkus, co turkusowe :>
Udało się. Mimo wszelkich przeciwności (vide post o sznurkach) udało mi się wykonać pierwszy od założenia bloga naszyjnik na zamówienie. Miał być turkus i celtycki wzór. Z tym turkusem też wyszła niezła historia... Na szczęście celtycki wzorek jest. Składa się z węzłów celtyckich, rypsowych, płaskich i poczwórnego warkocza. Zapięcie to mój druciany debiut - wire wrapping interesuje mnie od dawna, ale jakoś nie mogę się do tego zabrać. Nie mam przekonania, że mogę wykonać coś ładnego w tej technice. Pewnie czuję się tylko w makramach...
A z turkusem było tak: szukałam, a jakże, długo i wytrwale, ale w sklepach i na aukcjach w internecie roi się od kiepskich podróbek (no bo czy to możliwe, żeby 6 turkusów, i to niemal dorównujących wielkością howlitowi w tym naszyjniku, kosztowało niecałe 20 zł? Kto się na to nabierze?). I kiedy sklep jubilerski z całą bezczelnością próbuje upchnąć nieświadomym klientom barwiony na niebiesko howlit jako kamień szlachetny, to ja nie mam zamiaru ryzykować, że kupię jakieś badziewie zamiast zamówionego kamienia. Zwłaszcza, że jeśli już zdarza się spotkać gdzieś prawdziwe turkusy, to niestety są one często klejone z odpadów jubilerskich...
W jednym ze sklepów z akcesoriami jubilerskimi znalazłam coś, co było podpisane "turkus", ale wyglądało mi dość podejrzanie. Zapytałam sprzedawczynię o ten kamień i dowiedziałam się, że no przecież to nie jest prawdziwy turkus, tylko turkmenit, a to obok, to już w ogóle jest barwiony howlit... Zastanawia mnie tylko, po co podpisywać howlity i turkmenity "turkus", skoro z turkusem mają wspólną co najwyżej barwę...?
sobota, 11 grudnia 2010
Drobiazgi
Takie naprędce wykonane, cokolwiek eksperymentalne prace: prosty, lekki naszyjnik z rzemienia zamszowego i projekt kolczyka ze sznurka satynowego. Nie jest to jeszcze wersja ostateczna, ale całkiem przyszłościowa :>
piątek, 10 grudnia 2010
Z archiwum
Znów archiwalna praca - nie mam ukończonej żadnej nowej (lawa i Dzika Róża "się" robią), więc wrzucam archiwalny wakacyjny komplecik. Kolczyki już pokazałam wcześniej w poście Kuferek ze skarbami, teraz możecie zobaczyć, jak wygląda cały komplet.
czwartek, 9 grudnia 2010
Lawa po irlandzku
Odkryłam niesamowity makramowy surowiec: zamszowy rzemień. Nigdy z żadnym sznurkiem ani nitką nie pracowało mi się lepiej. Wbrew pozorom, mimo nierównej powierzchni, rzemyk ten świetnie się wiąże i przeplata; jest płaski, więc wszystkie złożone węzły prezentują się dzięki temu lepiej. Daje się ścisnąć i przewlekać przez koraliki i zawieszki, a jednocześnie jest na tyle sztywny, że zachowuje nadany kształt. Do tego jest miły w dotyku - no ideał po prostu :)
Do wymyślonego przeze mnie projektu pasuje wręcz idealnie. Testowałam wcześniej lakierowane okrągłe rzemienie, ale niestety nie sprawdziły się - lakier pękał przy wyginaniu rzemienia i już w trakcie pracy ozdoba nie wyglądała dobrze. Teraz wreszcie, dzięki odkryciu właściwości zamszowego rzemienia, mogę wykonać projekt naszyjnika, który od przeszło roku leży w szufladzie. Co prawda mój projekt nie zakładał doczepiania żadnej zawieszki, ale rzemyk jest tak lekki, że bez obciążenia nie układałby się dobrze; musiałam coś dołożyć. Zaryzykowałam więc i kupiłam koralik z lawy, którą już od dawna miałam ochotę wypróbować w swojej makramowej twórczości. Zdaje się, że to był strzał w dziesiątkę :) Oceńcie sami :)
Oczywiście naszyjnik nie jest jeszcze ukończony - materiałów mi zabrakło :>
Oczywiście naszyjnik nie jest jeszcze ukończony - materiałów mi zabrakło :>
środa, 8 grudnia 2010
Twórcza niemoc
Nowego nie mam nic, żeby się pochwalić, ostatnia praca - naszyjnik "Dzika róża" idzie mi jak po grudzie... No cóż, zdarzają się lepsze i gorsze dni. Mam kilka zdjęć, dokumentujących proces twórczy, więc z braku gotowej pracy pokażę chociaż tyle...
wtorek, 7 grudnia 2010
Kuferek ze skarbami
Przedstawiam moją pradawną serię makramową, pierwszą, jaką stworzyłam z użyciem lnu woskowanego. Są to komplety biżuterii (naszyjnik + kolczyki). Dzisiaj pokażę Wam tylko kolczyki (żebyście nie myśleli, że nie umiem robić kolczyków, bo na blogu jak dotąd same naszyjniki i naszyjniki...) :>
Koraliki kościane, woskowany len w kolorze brązowym
Koraliki kościane, woskowany len w kolorze rudobrązowym
Woskowany len w kolorze brązowym, koraliki szklane
Woskowany len w kolorze brązowym, koraliki drewniane
poniedziałek, 6 grudnia 2010
Pogański amulet
Spleciony naprędce niedzielnym popołudniem skromny naszyjnik, przypominający pogańskie amulety z kłów zwierząt. Moim zdaniem całkiem niezły sposób na umocowanie w naszyjniku kamienia, który nie ma ani wywierconego otworka na sznurek ani doklejonej zawieszki :)
niedziela, 5 grudnia 2010
Riolit w militarnym stylu
Tym razem militarnie, a co :> Oliwkowy sznurek i riolit w moro ciapki. Splot znowu nieskomplikowany - węzły rypsowe, płaskie, węzły celtyckie i poczwórny warkocz. Do tego zapięcie z drutu miedzianego.
sobota, 4 grudnia 2010
Żmijka
Naszyjnik - obróżka, cały wykonany splotem wężowym (snake knot), stąd i nazwa - żmijka :) Szkoda tylko, że ta żmijka źrenicę ma poziomą... :>
piątek, 3 grudnia 2010
Urok prostoty
No właśnie. Prostota jest najpiękniejsza. Tak w gruncie rzeczy uważam, chociaż zdarza mi się popełniać barokowe naszyjniki (vide "Król Elfów"). Rzemień i szklany koralik wystarczą do wykonania naprawdę efektownego, choć skromnego naszyjnika. Zobaczcie sami.
Naszyjnik ma już właścicielkę, która jeszcze o tym nie wie... :>
Kwiatki
Ależ byłam z siebie dumna, kiedy mimo błędnego schematu udało mi się w końcu zawiązać ten węzełek :) Co prawda z początku utrudniłam sobie jeszcze zadanie dodatkowo, używając do wiązania sznurka lnianego, który jest tworzywem wielce niepokornym. Po kilku nieudanych próbach zamieniłam go na skrawek włóczki akrylowej, miękkiej i bez charakteru :>
Oczywiście, kiedy tylko skończyłam wiązać, natychmiast pomyślałam o przerobieniu tego wzoru... i oto, co mi wyszło - kwiatek "satynowy" z trzema płatkami (gdzieś widziałam w internecie takie) i kwiatek "bawełniany" z wprawionym "szkiełkiem":
Seledynowy kwiatek jest troszkę koślawy :>
Na tym nie koniec przeróbek :> Ale o tym już w następnym odcinku :)
czwartek, 2 grudnia 2010
There is a place between the trees...
Where beauty rules through peace
Where people live in harmony with nature
And its beings...
(Freternia, Woods of the Elvenking)
Na przekór zimie, która nadeszła przed swoim astronomicznym czasem, wrzucam coś wybitnie wiosennego - naszyjnik króla elfów. Jest to wersja druga poprawiona - poprzednią mam głęboko schowaną przed ludzkim wzrokiem w swoim makramowym kuferku :>
Where people live in harmony with nature
And its beings...
(Freternia, Woods of the Elvenking)
Na przekór zimie, która nadeszła przed swoim astronomicznym czasem, wrzucam coś wybitnie wiosennego - naszyjnik króla elfów. Jest to wersja druga poprawiona - poprzednią mam głęboko schowaną przed ludzkim wzrokiem w swoim makramowym kuferku :>
Zrobiłam się w... sznurek
Zamówiłam na alledrogo sznurek satynowy, żeby nie płacić horrendalnych cen we wrocławskich pasmanteriach (3m tego sznurka potrafią tu kosztować 4 zł). Na aukcji wystawionych było kilkanaście szpulek w różnych kolorach, i do tego w tak przyjemnych odcieniach, że miało się ochotę kupić wszystkie. Po chwili intensywnej walki wewnętrznej wybrałam trzy kolory, chcąc sprawdzić, jak się mają do rzeczywistości. Co zamówiłam:
1) sznurek oliwkowy (odcień ciepły)
2) sznurek ciemnobrązowy
3) sznurek beżowy (ecru czy jak go tam zwać).
Co dostałam:
1) sznurek zielony w zimnym morskim odcieniu
2) sznurek czarny
3) sznurek beżowy - no, chociaż tutaj się udało ;)
Co prawda, jeśli chodzi o ten zielony sznurek, sprzedawca zadzwonił uprzedzić, że wybranego przeze mnie odcienia nie posiada i spytał, czy może być inny. No, cóż było robić, może być. Nasuwa się tylko pytanie, po kiego borowika wystawiać na aukcji rzecz, której się nie posiada (a nie sądzę, żeby sznurek został wykupiony, bo aukcja nie cieszyła się dużym zainteresowaniem). Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Nic więcej już u tego pana po prostu nie kupię, ot co.
środa, 1 grudnia 2010
Ażurowy
No i tak to jest... planowałam sobie co innego, a co innego mi wyszło :> Ale chyba nie jest źle :) Taka wariacja na temat węzłów płaskich...
Przyszedł grudzień...
... po grudzie, zupełnie jak w dziecięcej piosence. Święta coraz bliżej, wypada zacząć coś szykować, prezenty, ozdoby choinkowe. Manu Factum nie zamierza pozostać w tyle :)
wtorek, 30 listopada 2010
Wystawa węzłów
Tak sobie nazwałam ten świeżo wykonany breloczek z bawełnianego woskowanego sznurka jubilerskiego i szklanej pastylki. Uczyłam się na nim wiązać chińskie węzełki i chyba nawet mi się udało :) Pętelkę do zawieszania wykonałam w zupełnie prototypowy sposób. Jaki? Tajemnica... :>
A teraz czekam na oklaski ;)
Sztuki użytkowej ciąg dalszy :)
Sizalowy kwietnik, też już w sumie praca archiwalna. Nic skomplikowanego, węzły płaskie z pikotkami i bez, węzły spiralne i w części przy doniczce węzły rypsowe. Chętnie zrobiłabym więcej tych kwietników, gdyby tylko udało mi się zdobyć sznurek sizalowy lub jutowy przyzwoitej jakości. Niestety, obeszłam hurtownie, hipermarkety budowlane... i nic. To, co tam można kupić, nie nadaje się nawet do snopowiązałki. Zaraz... snopowiązałka? Czemu nie? Trzeba chyba się wybrać do sklepu rolniczego...
poniedziałek, 29 listopada 2010
Rękodzieło trochę inaczej
Rozwijam się. Zajęłam się chwilowo (dla odmiany) sztuką kulinarną. Jest to sztuka trochę bardziej użytkowa (a nawet użyteczna), powiedziałabym:
Tutorial :)
Znalazłam w sieci ciekawą stronę o wiązaniu przeróżnych węzłów, ze schematami i tak dalej. Kilku z nich się naumiałam, ale jeden tutorial mnie po prostu rozbroił :)
Start at A, finish at B. Precyzyjna instrukcja, nie ma co :)
Ale fakt faktem, do zawiązania tego węzła właściwie nie potrzeba więcej wskazówek... Arkusz z wydrukiem, mnóstwo szpilek i iście chińska cierpliwość, to jedyne, co trzeba mieć, żeby spleść to cudo :)
Mimo pewnych trudności w wykonaniu, tutorial jest jednakowoż inspirujący :) Mam w zeszytach co najmniej kilkadziesiąt szkiców węzłów celtyckich (przykłady poniżej) i kiedyś zastanawiałam się nad włączeniem tych moich projektów do makram. Wydało mi się to jednak nazbyt skomplikowane. Teraz, kiedy patrzę na wzór powyższego węzła, dochodzę do wniosku, że właściwie chyba wszystko jest możliwe...
Wspomnienie złotej jesieni
Znowu śnieg, znowu zima, znowu korki... Wcześnie skończyła nam się jesień w tym roku. Ale zdołałam ją uchwycić na kilka sposobów - i teraz mogę sobie miło powspominać :) Poniżej detal jednego z naszyjników i drugi naszyjnik w całej okazałości.
A tutaj inne jesienne zdjęcia - z pewnej październikowej wycieczki :) Zdjęcia mostu kolejowego nad starorzeczem i leśnego bajorka :)
Wykonane telefonem, więc proszę się nie gorszyć jakością zdjęć ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)