wtorek, 14 grudnia 2010

Bez aparatu...

Mój telefon w makrofotografii nie sprawdza się ani trochę. Dlatego nie mogę pochwalić się ukończonym naszyjnikiem z lawą ani zaczętym kolejnym, który nosi nazwę nieco abstrakcyjną - "Słowiańskie winogrona" (ależ oksymoron mi wyszedł, nie ma co) ;) No, na razie tylko goła informacja musi wystarczyć...

4 komentarze:

  1. Słowiańskie winogrona??!! To mi tylko jedno na myśl przywodzi, mianowicie wódkę przepędzoną z wina, ale może jestem alkoholiczką ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zrobię w końcu fotkę, to zobaczysz, co to są te słowiańskie winogrona :> Chociaż sugerowano mi nazwę "rozdeptane winogrona" :>

    OdpowiedzUsuń
  3. A co Ci wyszło, jakieś rozplaźdane cuś? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, coś fajnego :> Ale plaskate takie, bo robiłam zawieszki z pastylek jadeitu. Fotki będą niebawem, myślę.

    OdpowiedzUsuń