czwartek, 9 grudnia 2010

Lawa po irlandzku

Odkryłam niesamowity makramowy surowiec: zamszowy rzemień. Nigdy z żadnym sznurkiem ani nitką nie pracowało mi się lepiej. Wbrew pozorom, mimo nierównej powierzchni, rzemyk ten świetnie się wiąże i przeplata; jest płaski, więc wszystkie złożone węzły prezentują się dzięki temu lepiej. Daje się ścisnąć i  przewlekać przez koraliki i zawieszki, a jednocześnie jest na tyle sztywny, że zachowuje nadany kształt. Do tego jest miły w dotyku - no ideał po prostu :)
Do wymyślonego przeze mnie projektu pasuje wręcz idealnie. Testowałam wcześniej lakierowane okrągłe rzemienie, ale niestety nie sprawdziły się - lakier pękał przy wyginaniu rzemienia i już w trakcie pracy ozdoba nie wyglądała dobrze. Teraz wreszcie, dzięki odkryciu właściwości zamszowego rzemienia, mogę wykonać projekt naszyjnika, który od przeszło roku leży w szufladzie. Co prawda mój projekt nie zakładał doczepiania żadnej zawieszki, ale rzemyk jest tak lekki, że bez obciążenia nie układałby się dobrze; musiałam coś dołożyć. Zaryzykowałam więc i kupiłam koralik z lawy, którą już od dawna miałam ochotę wypróbować w swojej makramowej twórczości. Zdaje się, że to był strzał w dziesiątkę :) Oceńcie sami :)


 Oczywiście naszyjnik nie jest jeszcze ukończony - materiałów mi zabrakło :>

4 komentarze:

  1. Niech żyje lawa! Węzełki wyglądają bardzo solidnie. A ten sznurek jest taki mięciusi milusi?

    OdpowiedzUsuń
  2. No aż dziwne, ale strasznie fajny jest :) Zresztą jak się spotkamy, to sobie sama namacalnie stwierdzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny naszyjnik. Czemu ja o wszystkim dowiaduję się ostatnia? Musimy się spotkać i nadgonić.

    OdpowiedzUsuń
  4. No bo daleko wybyłaś :> To i wiadomości dłużej wędrują. Blogiem się nie chwaliłam póki co, bo nie bardzo jest czym na razie. Dopiero to rozkręcam :) Pewnie, że trzeba się spotkać i nadgonić :D

    OdpowiedzUsuń