środa, 14 grudnia 2011

Fatal error

A miał być taki ładny matrix... nie wyszło. Mam na myśli agat typu matrix (alias smoczy lub wężowy, jak kto woli). Na upartego można niby naszyjnik ratować, ale to by już nie było to... Szykuje się radykalne cięcie. Ciach!


Gdzie ten fatal error, zapytacie pewnie...  Tu go nie widać. W zasadzie w ogóle go nie widać. Dopóki się naszyjnika nie przymierzy, w każdym razie. Można od biedy uznać, że go wcale nie ma. Ale jest i razi moje poczucie estetyki ;) Żeby naszyjnik naprawić, musiałabym z połowę rozpleść. Po rozpleceniu len wyglądałby raczej kiepsko i na pewno nie nadawałby się do ponownego wykorzystania w celach ozdobnych, co najwyżej do wiązania szynek na święta ;> Tak więc chcąc sobie zaoszczędzić doskonale zbędnej roboty przy rozplątywaniu węzłów, biorę nożyczki i Matrix przechodzi do historii...
Ciach, ciach, ciach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz